Do końca 2012 r. pozostają już tylko godziny, co - jak zawsze - skłania do refleksji.
Pierwsza jest mało odkrywcza i sprowadza się do tego, że Stary Rok jak zwykle zaskakiwał, zarówno pozytywnie, jak negatywnie, choć szczęśliwie w ogromnej przewadze były niespodzianki na plus.
Od 1 stycznia 2012 r. udało mi się zaobserwować w Polsce 268 gatunków (co jest moim nowym, rocznym rekordem), z tego 22 to gatunki widziane po raz pierwszy w życiu - był to zapewne ostatni rok z tak bogatą listą nowości - nie dlatego, że planuję skończyć z terenem, bo "wszystko" już widziałem;), ale z każdym nowym, zaobserwowanym gatunkiem, zaliczenie kolejnego jest dużo trudniejsze - zwłaszcza na progu 310 gatunków widzianych w kraju. Wykrusza się też lista, potencjalnie łatwych do zdobycia ptaków. Z niekomisyjnych pozostało ich już zaledwie pięć.
O ile zakładałem zobaczenie dzięcioła białogrzbietego, muchołówki małej, orlika grubodziobego czy mewy bladej, o tyle zupełnie nie spodziewałbym się, że będę miał okazję oglądać - nie tylko w tym roku, ale kiedykolwiek w Polsce - strepeta, mewę różową i świstunkę iberyjską! I właśnie to lubię najbardziej w birdwatchingu - absolutną nieprzewidywalność tego co się wydarzy. Pomijając skalę rzadkości, to jednak nie wymienione gatunki sprawiły mi największą radość, ale znalezione (bez poprzednich namiarów) w Lasach Włodawskich na Lubelszczyźnie, puszczyki mszarne! Nic tak nie cieszy, jak ptak wykryty samodzielnie, stąd bardzo miło wspominam m.in. znalezionego w tym roku na Dzikich Polach Lubelszczyzny samca błotniaka stepowego czy pierwszego dla Opola wójcika na Wyspie Bolko. Cieszę się, że zupełnie przypadkowo mogłem brać udział w październikowym ustanowieniu nowego krajowego rekordu, w jednodniowym przelocie mewy trójpalczastej na polskim wybrzeżu. Ale tak naprawdę to nie rzadkości powodują, że w terenie na co dzień jest przyjemnie. Są one tylko dodatkiem do tych wszystkich, rutynowych kontroli na wydeptanych szlakach, podczas których nie raz obserwuje się same "pospoliciaki". Ale to przecież dzięki tym "pospoliciakom", tak nieraz przez niektórych niedocenianych, każdy z nas zaczął kiedyś chodzić w teren! I za to lubię kopciuszki, jerzyki, pliszki, na równi z najrzadszymi, widzianymi przeze mnie gatunkami. I potrafię docenić każdą alpinkę i każdego trznadla, który przewinął się w mojej lornetce w 2012 roku. Wszystkie one są na swój sposób piękne i wyjątkowe i sprawiają, że ciągle mi mało terenu i z dużą dawką pozytywnej energii wkraczam w rok 2013.
Wielkimi nieobecnymi, zresztą już co najmniej czwarty rok z rzędu, były górniczek i pomurnik. Oba gatunki zdają się nie istnieć, co biorąc pod uwagę wszystkie nie udane próby ich zaobserwowania wydaje się bardzo prawdopodobne. Pisząc to mam dziwne wrażenie, że ten sam akapit będę mógł wykorzystać w kolejnego Sylwestra. Ale przecież nawet Stary Rok jeszcze się nie skończył, a ja wciąż liczę na to, że pewnego dnia wyjrzę przez okno i zobaczę pomurnika żerującego na ścianie szkoły, którą widzę od strony podwórka. Może jeszcze dziś.
Mógłbym tu jeszcze opisać jak tonąłem w szlamie na Zbiorniku Otmuchowskim, uciekałem przed wściekłymi rotweilerami i gubiłem zaślepki od lunety, ale wolę pozostawić te przemyślenia w duchu pythonowskim, tzn. Always look on the bright side of life.
Rok 2012 mogę zaliczyć do udanych nie tylko dzięki ptakom, ale również ludziom, dzielących ze mną pasję.
Wielkie dzięki za towarzystwo dla ekipy "opolskiej", z którą przyszło mi kolejny rok czesać nasze wspaniałe włości. Przede wszystkim dla: Michała "Zawy" Zawadzkiego, Łukasza Berlika, Pawła Żyły (i Saby!), Agi i Tomka Tańczuków, Marcina Lepki, Jurka Stasiaka, Gabrieli i Grzegorza Sobczaków oraz oczywiście dla siostry Oli, Rodziców i mojej Karoliny - za niezliczone i zliczone wspólne godziny spędzone na Wyspie Bolko, Zbiorniku Turawskim, polach pod Brzezinką i w innych mniej, lub bardziej urokliwych zakątkach regionu.
Osobne podziękowania dla wszystkich tych, którzy brali udział w tegorocznych akcjach organizowanych przez Opolską Grupę Ornitologiczną, zwłaszcza dla Pani Joli Koj i jej uczniów ze Szkoły Podstawowej w Staniszczach Małych, ale również: Tomka Budnickiego, Dawida Deji, Karola Golca, Fabiana Golletza, Bogumiły Grudzień, Małgorzaty Iwańskiej, Martyny Kabut, Wiktorii Kalisz, Kazimierza Kiejzy, Anny Koj, Michała Koja, Angeliki Kolloch, Katarzyny Kornek, Jowity Lis, Franciszka Mordala, Julii Muschkiet, Władysława Ostowskiego, Marcina Robaka, Wojciecha Rozwarzewskiego, Manuela Sticha, Kuby Szafrańskiego, Przemka Wienke, Andrzeja Wójcika, Pawła Wójcika i Marty Żak. Za nadsyłanie swoich obserwacji do bieżących raportów OGO, kieruję również podziękowania dla Waldka Michalika, Piotra Strażnikiewicza, Romka Cisakowskiego, Asi Jasiurskiej, Łukasza Wiśniewskiego i Kornelii Ścipień.
Wielkie dzięki za doborowe towarzystwo dla wszystkich współuczestników moich tegorocznych, ptasiarskich wypraw po Polsce, zwłaszcza dla niezastąpionych: Mariana Domagały i Krzyśka Ostrowskiego, z którymi i w 2012 r. wyjeździłem kilka tysięcy kilometrów (lekką miarką) oraz dla Radka Gwoździa, Wojtka Miłosza, Staszka Czyża, Pawła Kołodziejczyka, Marka Kapelskiego, Adama Chlebowskiego, Pawła Malczyka, Marka Zarankiewicza, Tomka Maszkały, jak również dla ptasiarzy spotykanych (wielo- i jednokrotnie) w terenie podczas tych wypraw: Michała Skóry, Michała Barana (za brawurowe "przytrzymanie kulona"), Dawida Kilona, Andrzeja Bisztygi, Sławka Rubachy i sowiarzy z "Piszczka", Janusza Ratajczaka, Wieśka Lenkiewicza, Michała Janosza, Janusza Wójcickiego, Antka Marczewskiego, Andrzeja Bisztygi, Marty i Darka Świtałów, Gustawa Schneidera, Wiesława Wodeckiego, Ryszarda Krakowczyka, Andrzeja Kąkola, Krzyśka Kajzera, Zbyszka Wnuka, Mariana Szerugi i wszystkich tych, których nie spamiętałem. Nie każdemu spotkaniu towarzyszyły wielkie, terenowe emocje, ale zawsze było na swój sposób wyjątkowo, a zwykle też wesoło (momentami komicznie), a o to w tej całej zabawie chodzi :).
Wymienić muszę wszystkich, którzy w różnym stopniu przyczynili się do tego, że mogłem zobaczyć wiele pięknych ptaków i poznać nowe, nieznane mi miejsca. Za bezcenne informacje, wskazówki dojazdowe i dobre rady, podziękowania należą się dla: Marcina Przepiórki (wobec którego mam dług wdzięczności) i ekipy z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego - z którą miałem okazję spotkać się na Dzikich Polach, Grześka Hebdy - za pokazanie Białowieskiego PN, Grześka Grygoruka, Piotrka Zientka, Łukasza Czajki, Maćka Buchalika, Marcina Dyducha, Szymona Beucha, Sylwka Kocota, Zbyszka Kajzera i Michała Polakowskiego.
Ogromne podziękowania wszystkim instytucjom i osobom, które sprawiły, że dotarcie w wiele miejsc było prostsze i mniej stresujące, albo w ogóle możliwe, zwłaszcza dla Nadleśnictwa Opole, Nadleśnictwa Bielsko, kierownika stawów w Kocku i Pana stawowego z Utraty k. Izbicka (za nie użycie śrutówki).
Do zobaczenia i usłyszenia w Nowym, miejmy nadzieję, równie owocnym i pełnym wrażeń, 2013 roku!
I tego samego i więcej życzę na kolejny rok! Fajny blog, dobrze się go czyta, więc i natchnienia do wielu kolejnych zdjęć i wpisów. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJacek - dzięki i wzajemnie! Do zobaczenia na EDP w tym roku!
OdpowiedzUsuńDobry tytuł bloga. Faktycznie jest w tym jakieś uzależnienie.
OdpowiedzUsuń