niedziela, 17 listopada 2013

Wielkopolska "Pastorałka", czyli o pasterzu różowym (Pastor roseus) w dwóch aktach

Gdyby tydzień temu ktoś zapytał mnie jak wyobrażam sobie okoliczności zaliczenia pasterza (Pastor roseus) w Polsce, długo nie zastanawiając się odparłbym: "Lato. Przypadkowe znalezienie ptaka żerującego w stadzie szpaków na polu. Raczej nie twitch - bo i wcześniejszych pojawów w naszym kraju do stacjonarnych w zasadzie zaliczyć nie można". W ostatnich dniach rzeczywistość okazała się być z tymi wyobrażeniami mocno skontrastowana. Połowa listopada. Przydomowe podwórko w centrum miejscowości. Stacjonarny osobnik. Takie okoliczności zapewne nawet by mi się nie przyśniły. A jednak obserwacja mojego pierwszego w życiu "pastora" tak właśnie wyglądała!   
11 listopada światło dzienne ujrzała informacja o stwierdzeniu pasterza w małej miejscowości Osieczna na Ziemi Leszczyńskiej - ptaka, który tego dnia powrócił po tygodniu nieobecności, już 4 XI odkrył na swojej posesji przy ulicy Małej Kościelnej lokalny ornitolog Janusz Stępniewski. Chwilę po puszczeniu tej rewelacji w ptasiarski eter na miejscu byli już pierwsi obserwatorzy - szybko okazało się, że zobaczenie ptaka przebywającego pomiędzy budynkami rozmieszczonymi w ścisłej, zwartej zabudowie jest niemożliwe bez współpracy mieszkańców. Zwłaszcza w dniu ponownego odkrycia, za zgodą Pana Janusza, na jego podwórku obserwowali rzadkiego gościa pierwsi przybyli na miejsce szczęśliwcy (ptak ostatni raz pojawił się tu 13 XI). Jednak już wtedy pasterz odwiedzał również niezamieszkaną posesję pod nr 8, a także (i to coraz częściej) podwórko pod nr 7, gdzie po dziś dzień przez większość czasu przebywa. Z pomocą szczęśliwie przyszli sąsiedzi Pana Janusza - niezwykle życzliwi i wyrozumiali Państwo Glapakowie, bez których - co by tu ukrywać - dziesiątki obserwatorów (w tym ja) mogłyby tylko pomarzyć o zobaczeniu rzadkości - gospodarze domu "spod siódemki" z pewnością na zawsze pozostaną w pamięci wszystkich tych, którzy odwiedzili i jeszcze odwiedzą pasterza. W imieniu swoim i współobserwatorów - DZIĘKUJĘ!!! :) Ptak upodobał sobie porastające posesję winogrona, na których niemal dzień w dzień żeruje. Jeśli przebywa na sąsiednim podwórku, do dyspozycji jest drabina (przez co twitch nabiera nieco angielskiego charakteru), z której dobrze widać pokryte bluszczem zadaszenia sąsiednich zabudowań gospodarczych.
Zdecydowana większość obserwatorów nie miała żadnych problemów z porządnym zobaczeniem ptaka - niestety mój przypadek okazał się być nieco karkołomny. 13 XI przybyłem do Osiecznej z Adamem Kuźnią i Michałem Zawadzkim: "O, Panowie na ptaszka?" - przywitał nas gospodarz - "W tej chwili go nie ma, ale na pewno wkrótce się pojawi, jak w poprzednich dniach". Czekamy jednak półtorej godziny wpatrzeni na przemian w porośnięty bluszczem dach sąsiedniej posesji i porastające podwórko winogrona. Dołączają do nas w międzyczasie Czarek Pióro z Mateuszem Matysiakiem. Najwyraźniej wybraliśmy jednak na przyjazd jedyny dzień, w którym ptak postanowił nie przylecieć na winobranie... I chociaż krótko przed zmierzchem, pasterz ni stąd ni zowąd przelatuje nam nad głową wracam do domu z mieszanymi odczuciami. Bądź co bądź, 4-sekundowa obserwacja nie jest szczytem moich marzeń... Chociaż nie mam najmniejszych wątpliwości co widziałem, odhaczając pasterza tego wieczoru na swojej internetowej lifeliście czuję się dosyć niezręcznie wobec własnego sumienia tłiczera...
Dlatego decyduję się na drugi wyjazd - kto wie, kiedy znów nadarzy się podobna okazja? Tym razem ruszam z Agą i Tomkiem Tańczukami oraz Karoliną Krawczak, rano 16 XI. Dzień wcześniej poprzez Ptasią Gorącą Linię przesłana zostaje informacja, że w niedzielę, słynna już na całą ornitologiczną Polskę posesja przy ulicy Małej Kościelnej będzie niedostępna, spodziewamy się więc sporych tłumów. Tym razem nie zdążyliśmy zadzwonić do drzwi - Pani gospodyni wychodzi nam naprzeciw i informuje, że "Ptaszek czeka w winogronie"! Przy pasterzu jest już spory tłumek obserwatorów z Wielkopolski i Pomorza - a w drodze jeszcze awizowanych kilkanaście osób ze Śląska. Wszyscy zostajemy ugoszczeni gorącą kawą, choć póki adrenalina nie opadła, zimno nam nie było! Dodać tu muszę, że sporo osób należycie doceniło gościnę gospodarzy i nie przybyło z pustymi rękoma:) A wracając do ptaka - przez cały czas zachowywał się dość apatycznie, kilka razy skubnął owoc, po czym powracał do swojej "pozycji wyjściowej" - najwyraźniej nie śpieszy mu się do powrotu w rodzinne strony. Pozostaje więc życzyć mu szczęścia w przetrwaniu nadchodzących mrozów!
Dzięki szybkiemu "objawieniu się" pasterza mogliśmy część dnia poświęcić na obserwacje ptaków w drodze do domu. Oczywisty wybór padł na Dolinę Baryczy. Ze względów praktycznych odwiedzamy część zachodnią rezerwatu. Niestety nie udaje się nam namierzyć żerujących na polach większych stad gęsi. Co nie znaczy, że nie było ciekawie. Chociażby na stawie Jelenim II koło Rudy Żmigrodzkiej, gdzie było na czym oko zawiesić - dla nas najciekawsza była koncentracja czapli białych licząca co najmniej 440 ptaków. Na ściernisku po kukurydzy w pobliżu wsi Ligotka obserwujemy też duże stado łabędzi - 188 czarnodziobych i 74 krzykliwe - warto było nadłożyć drogi!


 Pasterz (Pastor roseus)
Pasterz (Pastor roseus)
Pasterz (Pastor roseus)
  Ekipa tłiczerów z Panem Kazimierzem, gospodarzem posesji
 Życzliwa gospodyni z gorącą kawą dla ptasiarzy - na zdjęciu jest i pasterz (dla spostrzegawczych)
Kawa jeszcze nigdy nie smakowała tak dobrze :)
W końcu i pasterz zabrał się do konsumpcji...
... po czym z satysfakcją zaszczebiotał :)
 "Biotop" pasterza z Osiecznej
Zwarta zabudowa ulicy Małej Kościelnej - wypatrzenie ptaka stąd jest niemożliwe...
Ptaki na stawie Jamnik w Dolinie Baryczy
Staw Jeleni II koło Rudy Żmigrodzkiej w Dolinie Baryczy
Łabędzie krzykliwe (Cygnus cygnus) i łabędzie czarnodziobe (Cygnus columbianus)
Łabędzie krzykliwe (Cygnus cygnus) - digiscoping "z przyłożenia" (bez adaptera)
Łabędzie krzykliwe (Cygnus cygnus) - digiscoping "z przyłożenia" (bez adaptera)

piątek, 15 listopada 2013

Ptasiarzy jesienna migracja... czyli z południa na północ - Bałtyk 2013

10 X 2013, godzina 22:00

Przyjazd do Opola z wycieczki po Małopolsce oznaczał tym razem nie tyle koniec "uralskiej" wyprawy, co początek kolejnej. Jest już połowa października, a to oznacza, że jak co roku wzywa mnie Bałtyk! Dołączają do nas Karolina Krawczak oraz Paweł Kołodziejczyk z Krzyśkiem Ostrowskim - już na początek mamy bojowe zadanie: zapakować się w 5 osób z bagażami do niewielkiego opla Tomka. Po prawie pół godzinie niezłego kombinowania wszystkie zakamarki auta zostały zagospodarowane i nasz wehikuł przypominający puszkę sardynek na kółkach (my robiliśmy za sardynki) mógł ruszyć w drogę. Dość poobijani i pognieceni, po 8 rano docieramy do Krynicy Morskiej, która przez najbliższe cztery dni stanie się naszą bazą wypadową.

11 X - piątek - Cisza na morzu

Tego dnia wydarzyło się niewiele... od rana próbujemy szczęścia nad morzem - w czwórkę, bez Tomka, który udał się na wieżę Drapolicza. Już na pierwszy rzut oka widać, że nad spokojnym morzem nie ma praktycznie żadnego ruchu. Podjeżdżamy w kilka miejsc w rejonie Krynicy Morskiej, żeby przejrzeć chociaż ptaki odpoczywające na wodzie. Z ciekawszych dla nas gatunków jest alka. Wśród żerujących na plaży mew udaje się odczytać 6 "blaszek" - 3 na mewach siwych, 2 na mewach srebrzystych i 1 na mewie białogłowej. Zdecydowanie ciekawiej jest w powietrzu: zauważamy w sumie 3 błotniaki zbożowe, a absolutnym hitem były lecące tego dnia grzywacze, w stadach po kilkadziesiąt-kilkaset ptaków. Wyglądało to na rekordowy przelot i rzeczywiście: z wieży Drapolicza w ciągu 8 godzin naliczono 36 tysięcy grzywaczy! A ptaki leciały jeszcze długo, długo po godzinie 15-tej, kiedy liczenia na wieży zostały zakończone. Wieczorem odwiedzamy jeszcze łąki koło Przebrna - miejsce z dużym potencjałem na rzadkości takie jak "egzotyczne" świergotki i białorzytki. Znajdujemy stado blisko 300 świergotków łąkowych, ale w wysokiej trawie nie da się ich za bardzo przeglądać. W dodatku ptaki są nękane przez krogulce, przez co są w ciągłym ruchu. 16 X obserwowany był tu świergotek szponiasty, więc wybór miejsca był dobry;) My z ciekawszych mamy stadko 16 lerek.

Sielanka na plaży w Krynicy

Zielona koszulka sprintera - Paweł pierwszy przy lunecie
Stanowisko obserwacyjne w Krynicy Morskiej

Wydma w barwach jesieni
Mikołajek nadmorski (Eryngium maritimum)
Krzyśka chwila refleksji nad sprzętem ;)
Wydmy i plaża w Krynicy Morskiej
Bulwar spacerowy w Krynicy Morskiej
Bulwar spacerowy w Krynicy Morskiej
Koga - jeden z symboli miasteczka
Za falochronem już Zalew Wiślany...
Latarnia morska w Krynicy Morskiej
Basen portowy w Krynicy Morskiej
Plaża w Krynicy w ostatnich słonecznych promieniach

Seawatching w blasku zachodzącego słońca (fot. K. Krawczak)
Zachód słońca w Krynicy Morskiej (fot. K. Krawczak)
Zachód słońca w Krynicy Morskiej
A Prezes niczym Kopernik wstrzymał słońce ;)

12 X - sobota - Przełom

Wcześnie rano telefon od Tomka, który nocował w punkcie obrączkowania sów na tzw. "Piszczku" w Przebrnie: złapała się uszatka błotna! Szybko pakujemy się do auta i za kilka minut jesteśmy na miejscu - przyjeżdżamy rychło w czas, akurat na komisyjne wypuszczanie ptaka. Długo to nie trwało, ale nawet te kilkadziesiąt sekund bliskiego kontaktu z "błotnicą" nas ucieszyło.

Uszatka błotna (Asio flammeus)
Uszatka błotna (Asio flammeus) chwilę po wypuszczeniu

Poza uszatką błotną, złapał się też samczyk mysikrólika!

Następnie przyszedł czas na pierwszą roszadę: Paweł pozostawia nas w czwórkę w Mikoszewie, a sam jedzie do Gdańska załatwiać swoje sprawy. Tego dnia były zdecydowanie najlepsze warunki do obserwacji, wiało bowiem dość mocno ze wschodu (w zasadzie był to jedyny dzień, w którym miałem na sobie wszystkie zabrane z domu polary i kurtki). Brzeg morza jest zarzucony grubą warstwą kitliny, na której żerują siewki: 27 biegusów zmiennych, 4 piaskowce i sieweczka obrożna - ptaki zwinnie przemieszczają się między jeszcze liczniejszymi poszukiwaczami bursztynu. Zmierzamy w kierunku ujścia Wisły - pomimo ciekawego wiatru, większość ptaków odpoczywa na wodzie albo wystających z morza piaszczystych łaszkach - właśnie na nich udaje się wypatrzeć 2 młode ohary, 21 siewnic, brodźca śniadego, sokoła wędrownego i 2 łabędzie krzykliwe. Sporo czasu poświęciliśmy penetracji przybrzeżnych zakrzaczeń i wydm, z których wypłaszamy głównie dzwońce i kilka stadek rzepołuchów. Ciśnienie podnosi nam białorzytka, której obserwacja trwała niestety zbyt krótko - ptak umyka w gęstwinę roślinności i pozostaje nieoznaczony... W samym ujściu nie zawiodły nas foki szare - dwie z nich podpływały nawet blisko betonowego falochronu, co dla niektórych stanowiło nie lada pokusę (jak widać na jednym ze zdjęć poniżej). Kontrolujemy jeszcze jezioro w pobliżu ujścia gdzie obserwujemy ponad 200 świstunów, kilkunaście krakw i 80 gągołów.

Plaża w Mikoszewie
Paweł nie odpuścił sobie krótkiego przeglądu.

Plaża zarzucona kitliną
Biegusy zmienne (Calidris alpina)
W końcu wieje jak na październik przystało! (fot. K. Krawczak)
Humory lepsze od wyczesów ;) (fot. K. Krawczak)
Falochron w ujściu Wisły
Krzysiek nie odpuścił ;)
Foka szara (Halichoerus grypus)
Foka szara (Halichoerus grypus)
Jezioro w Mikoszewie
"Gdzieś tu musi być jakiś trznadelek..."

W oczekiwaniu na Pawła rozkładamy lunety i lustrujemy morze. Świetne dają się obserwować i fotografować mewy, lecące (momentami "w miejscu") pod wiatr blisko plaży. Generalnie jednak ptaki lecą bardzo daleko, co niestety skutkuje nieoznaczeniem dwóch wydrzyków widzianych na granicy fatamorgany... Już w komplecie przenosimy się do Stegny, co okazuje się później strzałem w dziesiątkę.


Śmieszka (Larus ridibundus)
Mewa siwa (Larus canus)
Mewa srebrzysta (Larus argentatus)
Śmieszka (Larus ridibundus)
Mewa mała (Larus minutus)

Chwilę po rozstawieniu lunet wita nas młoda rybitwa popielata! Ptak przez kilka minut lata wzdłuż plaży, po czym oddala się na północny zachód. Bohater wieczoru pojawił się jednak dopiero po kilkunastu minutach - mowa tu o młodej mewie obrożnej, którą wypatrzył Paweł!!! Ptaka trzymamy w lunetach blisko 45 minut, do chwili, kiedy widoczność pogarsza się już na tyle, że na dalszych dystansach obraz jest niewyraźny. W obliczu tej obserwacji nikogo nie martwił już kolejny nieoznaczony wydrzyk. Chwilę przed opuszczeniem stanowiska mogło być jeszcze weselej - w koronach sosen zamigotał nam drobny ptaszek, który kilka razy odezwał się idealnym "inornatusem" ;) W związku z tym, że nie widzieliśmy jednak żadnych cech rzeczonej ptaszyny, odpuszczamy z identyfikowania jej na 100%. Tak czy siak, do kwatery wracamy po zmierzchu w podniosłych nastrojach (lawirując między stadkami biegających po ulicy dzików).

13 X - niedziela - Dokładka

Zaczynamy od rozdzielenia sił - Tomek z Krzyśkiem decydują się na wieżę Drapolicza - ja, Karolina i Paweł przedzieramy się (dosłownie) przez pas nadbrzeżnych iglaków w Piaskach i wychodzimy na klif, skąd dobrze widoczne są ptaki na morzu. W przelocie nie dzieje się za wiele, za to sporo ptaków odpoczywa na wodzie. Wkrótce dołączają do nas Krzysiek z Tomkiem, którzy "dostali wolne" do południa i już wspólnymi siłami lustrujemy morze i niebo. Zauważalnie ruszyły się nury - na dokładkę do wczorajszej sabinki udaje się wypatrzeć lodowca przelatującego z 3 nurami czarnoszyimi! W sumie na morzu obserwujemy 32 perkozy rogate, 21 nurów rdzawoszyich, 16 nurów czarnoszyich, lodowca, 11 alek, ponad 150 uhli, 7 markaczek, 6 ogorzałek, 9 lodówek, 23 szlachary, 2 mewy żółtonogie, 2 perkozy rdzawoszyje i 7 łabędzi krzykliwych. Nad naszymi głowami co chwila przelatują krogulce - największe stadko liczyło 7 ptaków. Widzimy też immaturalnego błotniaka zbożowego, a w przelocie nad morzem - samicę błotniaka stawowego z upolowanym wróblakiem w szponach. To zresztą przypomina mi, że w ciągu całego wyjazdu kilkakrotnie obserwowaliśmy duże mewy polujące na migrujące licznie nad morzem skowronki. W większości przypadków, po krótkim pościgu i nierównej walce, skowronek padał ofiarą, a mewa-agresorka rozpoczynała kolejną bitwę o upolowany smakołyk ze swoimi towarzyszkami - ta często kończyła się przepadnięciem skowronka w morzu...

Droga przez las (fot. K. Krawczak)
Droga przez las (fot. K. Krawczak)
Plaża w Piaskach
Pierwszy przegląd - morze spokojne
Liczymy uhle (fot. K. Krawczak)
Dołączają Krzysiek z Tomkiem...
Oznaczenie niektórych ptaków wymagało szerszych konsultacji ;)
Przed chwilą mieliśmy okazję skonfrontować rysunki z Collinsa z prawdziwym lodowcem!
Wycinek dużego stada grzywaczy (Columba palumbus)
Z cyklu "Tomka wykłady na wydmie"...
Łabędzie krzykliwe (Cygnus cygnus)


Poszukiwanie świstunek w stadzie mysikrólików
Dzięcioł duży (Dendrocopos major)

Po południu z Pawłem i Karoliną odwiedzamy pola pod wsią Łaszka, która w tym roku zapadła w pamięć dziesiątkom ptasiarzy dzięki obserwacji siewki złotawej. Tego dnia znajdujemy w tej okolicy stado ponad 200 czajek i 80 siewek złotych oraz kilka stadek liczących po kilkaset szpaków.

Pola pod Łaszką
Gdzie okiem sięgnąć czajki, szpaki i siewki złote...

Po dokładnym przejrzeniu powyższych, bliżej wieczora próbujemy ponownie sił w seawatchingu. Pierwszy przystanek - Sztutowo. Tu z godnych wymienienia są 3 odpoczywające na morzu alki i kilka stadek nurów - łącznie 51 czarnoszyich i 5 rdzawoszyich. Przenosimy się więc do Stegny, która wczoraj tak hojnie nas obdarowała. Już na wstępie przelatuje nam nad głowami stadko 21 krzyżodziobów świerkowych - niestety nie było czasu na dokładne przyjrzenie się wszystkim ptakom, ale "na ucho" nie było wśród nich żadnego z rzadszych ptaków z tej samej podrodziny. Na morzu podobnie jak w Sztutowie - 2 pływające alki, 3 perkozy rogate, 3 perkozy rdzawoszyje - w przelocie tylko 1 lodówka. Na uwagę zasługują głównie ilości nurów czarnoszyich - 73 ptaki, w tym jedno żerujące stado liczące 42 osobniki! Do powtórki z soboty było jednak daleko.

Punkt obserwacyjny z wydmy...
... i spod wydmy.

14 X - poniedziałek - Komisy z rana jak śmietana

Paweł ponownie wyrusza do Gdańska, a Krzysiek z Tomkiem wybierają wieżę - pozostajemy z Karoliną bez auta, więc nie pozostaje nam nic innego jak spacer na najbliższą plażę w Krynicy. Nad naszą kwaterą od świtu ciągnie drobnica - może podobnie będzie nad morzem? Początkowo dzieje się niewiele, ale między 10 a 12 wzmaga się wiatr z północnego zachodu - zaczynają lecieć nury i mewy małe, między którymi udaje mi się wypatrzeć kolejną (?) mewę obrożną!! Ptaka trzymałem w lunecie przez około 20 minut, dopóki nie zgubił się między falami... Po chwili zauważam młodego wydrzyka ostrosternego, który przegania mewę siwą. Po moim telefonie Paweł jest już w drodze. Zanim jednak przybędzie reszta ekipy, wzdłuż plaży przelatuje ciekawy sokół - najpewniej młody raróg, choć ostateczne zdanie należeć będzie do Komisji Faunistycznej*! Kiedy jesteśmy już w komplecie znajdujemy jeszcze jednego wydrzyka, który wydawał się być tęposternym - ale właśnie:wydawał się być nie znaczy, że był;). Z innych ptaków tego owocnego poranka udało się wypatrzeć ponad 20 nurów czarnoszyich, 5 nurów rdzawoszyich, 4 szlachary, parę lodówek, perkoza rdzawoszyjego, bielika, 2 uszatki błotne oraz 2 łabędzie krzykliwe.

 Krynica Morska - pomnik pierwszych osadników przybyłych do osady po 1945 r. 
Plaża w Krynicy Morskiej 
 ... ale grunt to zainstalować się z lunetą ;)
 Plaża w Krynicy Morskiej
 W żywiole (fot. KK)
 Plaża w Krynicy Morskiej
Mewy i wrony na krynickiej plaży
Mewa siwa (Larus canus)
Mewa siwa (Larus canus)
 Fotografowanie mew od kuchni (fot. KK)
Tego dnia można było obserwować grzywacze nie na niebie, a na morzu...
Śmieszka (Larus ridibundus)
Raróg (Falco cherrug)?
Mewa srebrzysta (Larus argentatus)
 Idzie prowiant! ;)
Pogoda zmieniała się co chwila...
Połączone oddziały przy lunetach (fot. K. Krawczak)

Z morzem żegnamy się w ujściu Wisły, od strony Świbna. Udaje nam się załapać na prom samochodowy, dzięki czemu zaoszczędzamy co najmniej godzinę i chwilę po 15-tej jesteśmy na sobieszewskiej plaży. Najciekawsze ptaki czekały na nas na Mewiej Łasze. Godna uwagi jest zwłaszcza stwierdzona przez nas koncentracja siewnic: 387 ptaków! Z innych udało się zobaczyć 7 perkozów rogatych, 14 szlamników, 5 piaskowców, biegusa rdzawego, 8 biegusów zmiennych, sieweczkę obrożną, 2 szlachary, 17 nurów czarnoszyich, młodego sokoła wędrownego, bielika i 2 bielaczki. Były też oczywiście foki - zwłaszcza jedna zajęta konsumpcją ryby i prześladowana z tego powodu przez mewy, dała się dobrze pooglądać przez lunetę.

 Prom na Wiśle kursujący z Mikoszewa do Świbna
 W stronę ujścia... (fot. K. Krawczak)
Barwy jesieni (fot. K. Krawczak)
 Pierwszy rekonesans (fot. K. Krawczak)
 W poszukiwaniu świergotków (fot. K. Krawczak)
 Oczko wodne w pobliżu ujścia (fot. K. Krawczak)




Foka szara (Halichoeus grypus)...
... a tam gdzie foka, tam jest i ryba - i mewy dobrze o tym wiedzą...
 Ujście Wisły

Ostatni rzut oka na morze (fot. K. Krawczak)

Podróż do domów minęła bez większych przygód (choć pewnie Krzysiek, odwożący z Opola pod Wrocław terenową Ładę Nivę ze spalonym sprzęgłem miałby inne zdanie;)). Podsumowując - choć generalnie ruch nad morzem był słaby, sporo ciekawych ptaków udało się wypatrzeć!

* Ptak został ostatecznie oznaczony jako sokół wędrowny (Falco peregrinus).