piątek, 10 marca 2017

Niemcy i Holandia - Weekendowa kumulacja (4-5 III 2017)

Wyjazdy do Holandii na stałe weszły już do mojego terenowego grafiku. I nie ma się czemu dziwić, skoro przy dobrej konfiguracji, podczas weekendowego wypadu zobaczyć tam można kilka poważnych rzadkości. Tym razem, celów było aż nadto i największym problemem był wybór priorytetów i stworzenie dobrego harmonogramu. Rozpocząć należało w Niemczech, gdzie w rejonie Kolonii - czyli na trasie naszego przejazdu - w bliskiej odległości od siebie przebywały trzy "Amerykańce": cyranka modroskrzydła, cyraneczka karolińska i mewa delawarska. Następnie, w południowej Holandii, jeszcze tego samego dnia powinniśmy zmierzyć się z trzema azjatyckimi gatunkami: świstunką ałtajską, świergotkiem stepowym i cyraneczką bajkalską. Drugi dzień, powinien mieć pewną rezerwą czasową, w przypadku gdyby nie wszystko poszło zgodnie z planem, a ponadto zakładał spotkanie z kolejnym mega-rzadkim Azjatą - dzierzbą brązową oraz amerykańskimi gatunkami: gągołkiem, ogorzałką małą i czerniczką. Gdyby jakimś cudem pozostało nam trochę czasu można było spróbować zmierzyć się z trznadelkiem, trznadlem białogłowym, czy holenderskimi rezydentami z kategorii C (czyli "zaliczalnymi"): aleksandrettą obrożną, gęsią tybetańską, czy łabędziem czarnym. Część z wymienionych gatunków miałem już okazję zobaczyć w Polsce oraz podczas moich poprzednich wyjazdów w Niderlandy, ale i tak, przy dobrych wiatrach, w grze pozostawało do siedmiu nowości. Przy takiej motywacji, widmo pokonania 3000 kilometrów w 2,5 doby wydawało się być niczym. Wyruszamy w nocy z piątku na sobotę, w składzie: Adam Chlebowski, Marian Domagała, Paweł Kołodziejczyk, Michał Zawadzki i ja.

*                    *                    *

Zgodnie z planem, o świcie meldujemy się w rezerwacie Marienfeld, położonym kilkanaście kilometrów na południowy-zachód od Kolonii. Z parkingu w Götzenkirchen, w dwadzieścia minut dochodzimy nad największy akwen - Boidorsfer See. Po pierwszym przejrzeniu ptaków ogarnia nas niepokój - skład jest w sumie dość ciekawy, bo widzimy m.in. po trzy bernikle kanadyjskie i gęsiówki egipskie, samicę bielaczka i kilkanaście krakw, ale cyranki modroskrzydłej brak. Na szczęście stan ten nie trwa długo i chwilę potem amerykańska kaczka odnajduje się na drugim brzegu zbiorniczka! Jest jeszcze dość szarawo i chcąc poprawić jakość obserwacji i dać sobie szansę na jakąkolwiek dokumentację, przedzieramy się zachodnim brzegiem akwenu. Zdania są co prawda podzielone, bo "marnujemy czas", a "grafik jest napięty" ;), ale brnąć przez chaszcze było warto, bo dochodzimy do miejsca, z którego widać już coś więcej, niż tylko "brązowe coś z białym półksiężycem koło dzioba". Na zdjęcia jest jednak nadal wciąż ciemno i wychodzą mało widowiskowo. No cóż, rzeczywiście nie możemy już naginać programu dnia i wracamy do auta. Szkoda tylko, że decydujemy się na tzw. skróty, które w praktyce okazują się dalszym, dwudziestominutowym przebijaniem się przez gęste gałęzie i cierniste krzewy. Widocznie jakąś ofiarę ponieść trzeba.

Cyranka modroskrzydła (Anas discors)

W trzy kwadranse udaje nam się dotrzeć nad lewobrzeżny Ren, na północne rogatki Kolonii - Langeln. Tu, w pobliżu przeprawy promowej do prawobrzeżnego Hitdorf, dwa dni temu obserwowana była mewa delawarska. Na zdjęciu, które widziałem na niemieckiej stronie o rzadkościach, ptak przesiadywał w towarzystwie śmieszek na piaszczystej plaży, którą - wydaje się nam - odnajdujemy. Tylko co z tego, skoro nie widzimy praktycznie żadnych mew. Rozglądamy się przez chwilę, co procentuje obserwacjami zimorodka, aleksandretty obrożnej, ostrygojada, paru czarnowronów i kilkunastu bernikli kanadyjskich. Wreszcie, przez lunety dostrzegamy większą grupę mew w pobliżu promowej przystani po drugiej stronie rzeki, a chwilę potem, odlatującą w ich stronę mewę "siwopodobną" z szerokim czarnym paskiem dziobowym! Przenosimy się na przystań i po parunastu minutach ponownie lokalizujemy podejrzaną mewę. Na rzece, ruch barek jak na autostradzie i naprawdę niełatwo przebić się lunetą przez kolejne i kolejne burty zasłaniające widok na Hitdorf... Ptak przysiada w końcu na jednym ze znaków żeglugowych i daje się poobserwować przez dłuższą chwilę. Początkowo trochę nie pasuje nam "jizz" i dopiero po konsultacjach uznajemy, że to "delawarka". Gdyby był czas, można by przeprawić się promem i trochę poprawić jakość tej obserwacji. No ale czas goni nas - kolejny przystanek: cyraneczka karolińska.

 W drodze do Kolonii
Ren
Pokrzywnica (Prunella modularis)
Mewa delawarska (Larus delawarensis)
Przeprawa do Hitdorf

Kilkakrotnie mylimy zjazdy na autostradach, ale na niemiecko-holenderskie pogranicze dojeżdżamy z niewielkim poślizgiem. Amerykańska kuzynka cyraneczki obserwowana była w pobliżu niemieckiej wsi Leuth, niedaleko holenderskiego miasta Venlo. Przy wtórze gęsich chórów parkujemy w miejscu, skąd zaczyna się ścieżka przyrodnicza, wiodąca do ładnie zagospodarowanego terenu rekreacyjnego wokół jezior Wittsee. Na kanałach przy samej kładce pływają kokoszki, perkozy dwuczube oraz żerują pliszki górskie, a wiele spośród kęp roślinności zajmują gęgawy, które obserwować tu można z bardzo bliska. Na pierwszym, najmocniej zarośniętym z jezior, przebywa ponad setka gęsi - gęgaw i białoczelnej oraz mieszane stado krzyżówek i krakw. Cyraneczek jest zaledwie kilkanaście i niestety nie widzimy wśród nich tej "jedynej". Dopiero po przejściu około dwustu metrów, do miejsca za wieżą obserwacyjną, odsłania się przed nami widok na południową część jeziorka, którą przysłaniały wcześniej kępy nawodnego sitowia. Jednym z kilku pływających tu ptaków jest samiec cyraneczki karolińskiej! Odległość do obserwacji o niebo lepsza, niż w przypadku ptaka, widzianego przeze mnie w marcu 2011 roku w Brzeziej Łące (woj. dolnośląskie) i też czuję się, jakbym zaliczał nowy gatunek. Kaczka nie bardzo chce współpracować, bo żeruje z taką intensywnością, że wykonanie jej zdjęcia "z głową" graniczy z cudem. W końcu udaje się - rychło w czas, bo coraz częściej znika za linią zieleni - niewiele brakowało, a mogliśmy nie dojrzeć jej wcale... Póki co, idzie jednak jak z płatka.

Wittsee
Gęgawa (Anser anser)
Krakwy (Anas strepera)
Miejsce obserwacji cyraneczki karolińskiej
 Cyraneczka karolińska (Anas carolinensis)
Cyraneczka karolińska (Anas carolinensis)

Kokoszka (Gallinula chloropus)

Wjeżdżamy do Holandii. Kierunek: mała miejscowość Vinkel, między Eindhoven i Nijmegen, skąd dość nieregularnie, meldowana jest tej zimy świstunka ałtajska. Odnajdujemy Vakantiepark Dierenbos - ciężki do zdefiniowania obszar, który przypomina skrzyżowanie osiedla domków jednorodzinnych, ogródków z altankami i parku rozrywki. I chyba po części pełni funkcję każdego z nich. Co jednak dla nas jest najistotniejsze: teren jest ogrodzony, wjazdu broni szlaban, a nie mamy czasu na kilkudziesięciominutowe spacery z parkingu do miejsca obserwacji. Na szczęście w Holandii ptasiarze nie muszą się przejmować takimi utrudnieniami - na recepcji wystarczy pokazać lornetkę i powiedzieć parę słów o świstunce - droga wolna! Dojeżdżamy do wskazanej posesji, jakich w całej okolicy są setki, a w całej Holandii - miliony. Po raz kolejny zastanawiam się, kto tutaj wynajduje te rzadkości? Zupełnie inna sytuacja, niż w Polsce, gdzie "raryty" pojawiają się zwykle w znanych miejscach - tutaj są wszędzie, bo i wszędzie są obserwatorzy. Na miejscu zastajemy dość zasępionego lokalnego ptasiarza, który na wstępie informuje nas, że jest tu od paru godzin nadaremno. Ledwo co kończy relacjonować swoje dokonania, Michał zwraca uwagę na głos świstunki z zadrzewień! Chwilę później zauważamy ruch w porośniętych bluszczem brzozach - to świstunka ałtajska! Ależ mamy szczęście! "Humejka", która przypomina bledszą formę świstunki żółtawej, nie jest łatwą w obserwacji, ale parokrotnie prezentuje ładnie swoją diagnostyczną brewę i paski pokrywowe. Gdyby tylko było więcej światła... No właśnie - już 14:15. Ruszajmy po kolejne wrażenia.

 Miejsce obserwacji świstunki ałtajskiej 
Świstunka ałtajska (Phylloscopus humei)
Świstunka ałtajska (Phylloscopus humei)
Vakantiepark Dierenbos

Kierujemy się na zachód, w kierunku miasta Dordrecht, w którym zresztą przewidziany mamy nocleg. Tuż przed wspomnianą miejscowością, w widłach rzek Waal i Mozy, zlokalizowany jest Noordwaard Polder - gęsto poprzecinany kanałami obszar pól, podmokłych łąk i mokradeł, będący częścią Nationaal Park De Biesbosch. I to tutaj, przy jednej z niepozornych dróg dojazdowych do osamotnionego gospodarstwa, znaleziony został - gniazdujący w Mongolii i na przyległych obszarach, świergotek stepowy... Ptak jeszcze parę godzin temu meldowany był z okolic wału przy wspomnianych budynkach. Kiedy docieramy na miejsce, na niebie wiszą już gęste i ciemne chmurzyska - zwiastun nadchodzącej ulewy, ale i kończącego się dnia - z powodu takiego zachmurzenia, jest już ciemno, jak chwilę przed zmrokiem. Co gorsza, nigdzie nie widzimy świergotka... Po pewnym czasie dołączają do nas ptasiarze spotkani na świstunce, w związku z czym poszukiwaniami możemy pokryć większy obszar.  Chmury nad nami są jednak bezlitosne - niebo wreszcie się obrywa i staje się jasne, że dziś niewiele tu już nawojujemy...


Gęsiówki egipskie (Alopochen aegyptiaca)

Noordwaard Polder przed ulewą

Zanim jednak udamy się na kwaterę - jak nakazywałby rozsądek - podejmujemy dość desperacką decyzję o przejeździe blisko 100 kilometrów w rejon Leidy, gdzie na polderze Hoogeweg, od początku lutego obserwowana jest cyraneczka bajkalska - ginący gatunek z Syberii. Pomimo nieprzewidzianych okoliczności, takich jak konieczność przeprawy promowej z Noordwaard Polder i parokrotne gubienie się na autostradowych węzłach, dzięki znakomitemu systemowi dróg w Holandii docieramy do celu w warunkach oświetleniowych, które dają jeszcze okazję do kilkudziesięciu minut obserwacji. Namierzamy jednak tylko kanał, na którym przebywa kilkadziesiąt świstunów - a właśnie stada tego gatunku trzymała się cyraneczka. Samej poszukiwanej jednak nie widać... Oby nie zabrała się już z migrującymi świstunami, których parę dni temu było to jeszcze kilka tysięcy... Z ciekawszych ptaków odnotowujemy 27 bernikli kanadyjskich, 24 gęsiówki egipskie, ponad 50 czarnowronów, 200 siewek złotych, kilkaset czajek, 4 ohary i 2 ostrygojady. O zmroku wracamy do Dordrecht...

Hoogeweg Polder

*                    *                    *

Całą noc lał solidny deszcz, ale na szczęście rano jest bardzo pogodnie. Po hotelowym śniadaniu, od razu ruszamy na świergotka. Szkoda tylko, że nikt nie wpadł na pomysł, iż prom na Noordwaard Polder może nie kursować tak wcześnie w niedzielę... Dzięki objazdowi, nadarza nam się jednak okazja, żeby przyjrzeć się ptakom żerującym na mokradłach we wschodniej części polderu - a jest się czemu przyglądać: stada 1200 rycyków i 900 bernikli białolicych nie widuje się na co dzień!

Przystanek na siewki
Rycyki (Limosa limosa)



Łudziłem się, że świergotek zaoszczędzi nam czasu i nerwów i będzie już na nas czekał w najczęściej odwiedzanym miejscu - ale tak nie jest. Chwilę po nas, przybywają dwa auta obserwatorów, więc znów mamy komfort, żeby się rozdzielić. Z częścią Holendrów, wybieramy cierpliwe czekanie, podczas gdy pozostali objeżdżają las, na krawędzi którego stoimy. Po dwóch godzinach zostajemy sami i rozważamy już poddanie tematu... kiedy przyjeżdżają po nas obserwatorzy z grupy objazdowej z informacją, że zlokalizowali świergotka za lasem! Po paru minutach dojeżdżamy za nimi do nowej lokalizacji - ptak jeszcze przesiaduje na poboczu drogi, ale nieszczęśliwie dla mnie, siedzę po niewłaściwej stronie auta i rejestruję tylko punkcik, ruszający się na ziemi, a następnie w powietrzu... Świergotek nie odlatuje jednak w siną dal, bowiem wraz z kilkoma siwerniakami, przysiada na parę minut na płacie traw wystającym ponad taflę wody zalanego polderu. Ot, taki bardziej żółtawy świergotek polny, z krótszym dziobem i ogonem. Pstrykam kiepskiej jakości dokument i wszystko ucieka na dalszą odległość. Szczęście w nieszczęściu - dobrze, że był - ale obserwacja woła o pomstę do nieba. Na pocieszenie pozostaje słuchowe stwierdzenie wierzbówki - co interesujące, gatunek ten lęgnie się w Holandii i można go tu spotkać przez cały rok. 


 Noordwaard Polder - w jakże odmiennej scenerii, od tej wczorajszej...
Bernikla kanadyjska (Branta canadensis)
Świergotka brak - czekamy w ponurych nastrojach
Świergotek stepowy (Anthus godlewskii)

Znaną nam już trasą przez Rotterdam i Den Haag przedostajemy się na cyraneczkę bajkalską. Ponieważ od rana nikt nie meldował ptaka, zanim dołączymy do grupy poszukiwaczy, odwiedzamy położone kilka kilometrów obok miejsce, w którym od dłuższego czasu widywany jest trznadelek. Zastajemy tu jednak tylko dwóch fotografów, którzy informują nas, że ptak gdzieś się zakamuflował pół godziny temu... Niestety, nie mamy czasu czekać, więc powracamy do głównego punktu programu. Ponieważ większość obserwatorów wyczekuje w jednym miejscu, postanawiamy się nieco rozproszyć i wbić się w polder trochę dalej na południe. Łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać - skoro cały obszar poszatkowany jest kanałami, a ponadto mocno pogrodzony. Udaje nam się co prawda znaleźć dobre miejsce, skąd widać część wcześniej ukrytego stadka świstunów, ale nic nam to nie daje w ujęciu całościowym. Powracamy w kierunku aut i zauważamy, że wszyscy - jak jeden mąż - odjeżdżają ze swoich stanowisk. To chyba nie jest zbieg okoliczności. Sprawdzamy "Dutch Birding" - ktoś właśnie dodał wpis o cyraneczce bajkalskiej widzianej w północnowschodniej części polderu! Czujemy się srogo zawiedzeni faktem, że nikt nie poinformował nas i koczującego obok belgijskiego obserwatora o aktualizacji miejsca pobytu cyraneczki. Rozumiem emocje, ale przecież mogliśmy nie mieć dostępu do Internetu... Po kilkunastu minutach dołączamy do rozentuzjazmowanej reszty ptasiarzy, obserwujących wąski kanał, biegnący równolegle do drogi N444. Niestety - ptak, który żerował na polu wraz ze świstunami, spłoszył się na wodę, której z drogi, widoczny jest tylko fragment... Na domiar złego zaczyna coraz mocniej wiać, aż w końcu zalewają nas strugi deszczu. Jeszcze żeby tylko nas, ale lunety... Po jakimś czasie obserwacji w takich warunkach, uznajemy w końcu, że nie ma to sensu i chowamy się do aut. Zdaje się jednak, że deszcz wygania kaczki na pastwisko! To moment, na który czekaliśmy. Przeczesujemy trzy setki świstunów, aż w końcu Michał znajduje cyraneczkę bajkalską! Przy autach rozpoczyna się pospolite ruszenie - ptak pojawia się i znika, a obserwatorzy biegają przez chwilę bezładnie od lunety do lunety ;). W końcu udaje się go zobaczyć wszystkim! Odległość jest naprawdę niewielka i gdyby nie ten deszcz, miałbym dość ładne zdjęcia. Tymczasem, jedyne co udaje się wykonać przez zaparowane i zalane deszczem okulary lunety to marne zdjęcie, które prezentuję poniżej. Kilkanaście sekund potem ptaki się płoszą i rozpraszają. Od tej pory nikt już nie będzie meldował cyraneczki bajkalskiej...
 
 Wiosna!
Miejsce obserwacji trznadelka
Cyraneczka bajkalska (Anas formosa)

Tymczasem nie można powiedzieć, że cyraneczka bajkalska będzie jednoznacznym hitem dzisiejszego dnia. Bez zbędnej zwłoki ruszamy na północ, do oddalonego o ponad 100 kilometrów Den Helder. Położona nad Morzem Wattów miejscowość, wstrząsnęła ptasiarskim środowiskiem w Holandii, kiedy w śródmiejskim skwerze Timorpark, odkryto drugą dla kraju dzierzbę brązową - gatunek niezmiernie rzadko zalatujący do Europy z Syberii i Ałtaju. Nieustannie padający deszcz przegonił niestety wszystkich obserwatorów i jesteśmy skazani sami na siebie. Bardziej niepokoi nas jednak fakt, że zarówno pora dnia - jest już 16:30 - jak i pogoda, mogą nie sprzyjać aktywności ptaków - w tym dzierzby. Szkoda jednak czasu na takie defetyzmy - rozdzielamy się po parku i zabieramy się do poszukiwań. Nietrudno jest znaleźć miejsce, w którym ptak obserwowany był najczęściej - błotnisty plac, znaczony setkami odcisków butów, jest więcej niż sugestywny. Kilkukrotne obejście okolicy zdaje się na nic - ptaków, zgodnie z przewidywaniami jest jak na lekarstwo - parę kosów i droździk. Aż w końcu, kiedy dopadają mnie już katastroficzne wizje, zauważam niewielkiego ptaka wzlatującego z trawnika i kryjącego się w żywopłocie - rzut oka przez lornetkę i razem z Adamem, który nadchodzi z drugiej strony szpaleru krzewów, wzniecamy alarm - dzierzba brązowa! Ptak - w przeciwieństwie do nas - wydaje się być zupełnie nieporuszony i staje się chyba pierwszym okazem tej wyprawy, który nie ma nic przeciwko robieniu mu zdjęć ;). Plan podstawowy zrealizowany - zaliczam piąty gatunek tego weekendu :). 


Ponura i deszczowa sceneria Timorparku
Dzierzba brążowa (Lanius cristatus)
Dzierzba brążowa (Lanius cristatus)

Ale to jeszcze nie koniec wrażeń. Część ekipy nie widziała dotąd ogorzałki małej i gągołka - amerykańskich kaczek, które miałem okazję oglądać w Holandii już prędzej - a obie zimują w oddalonym o 25 kilometrów Den Oever. Jeszcze zdążymy. Wykrycie gągołka nie nastręcza większych problemów, natomiast w stadzie czernic, które pływa w tej samej części zatoki, widać tylko jedną samicę zwyczajnej ogorzałki. Mam lekkie deja vu, bo przecież ubiegłej zimy, w tym samym miejscu, z tym samym efektem szukaliśmy takiego samego zestawu ptaków. Rzut oka na Internet daje nam trochę nadziei, bowiem dowiadujemy się, że ptak był dziś również widziany w innym basenie portowym, ale światła mamy akurat tak na pół godziny. Ogorzałka niestety nie chce być tak łaskawa jak pozostałe "targety" naszego wyjazdu. Nie ma jednak co żałować - gatunek ten zimą pojawia się w Holandii regularnie, a przecież to samo można już powiedzieć o nas. 

Gągołek (Bucephala albeola)

Lista wyprawy (wielkimi literami moje "życiówki) - 82 gatunki (wg kolejności systematycznej): łabędź niemy, gęś białoczelna, gęgawa, bernikla kanadyjska, bernikla białolica, ohar, gęsiówka egipska, krzyżówka, krakwa, rożeniec, płaskonos, świstun, cyraneczka, cyraneczka karolińska, CYRANKA MODROSKRZYDŁA, CYRANECZKA BAJKALSKA, głowienka, ogorzałka, czernica, gągoł, gągołek ,bielaczek, nurogęś, bażant, perkozek, perkoz dwuczuby, kormoran, czapla biała, czapla siwa, ibis kasztanowaty, warzęcha, myszołów, krogulec, jastrząb, pustułka, wodnik, kokoszka, łyska, ostrygojad, siewka złota, czajka, samotnik, krwawodziób, rycyk, kulik wielki, śmieszka, mewa delawarska, mewa srebrzysta, mewa białogłowa, mewa żółtonoga, gołąb miejski, grzywacz, aleksandretta obrożna, zimorodek, dzięcioł zielony, dzięcioł zielonosiwy, dzięcioł duży, dzięciołek, skowronek, ŚWIERGOTEK STEPOWY, siwerniak, świergotek łąkowy, pliszka siwa, pliszka górska, pokrzywnica, rudzik, kląskawka, śpiewak, droździk, kos, wierzbówka, pierwiosnek, ŚWISTUNKA AŁTAJSKA, zniczek, strzyżyk, bogatka, modraszka, czarnogłówka, raniuszek, kowalik, pełzacz ogrodowy, DZIERZBA BRĄZOWA, sroka, sójka, kawka, gawron, czarnowron, kruk, szpak, wróbel, mazurek, zięba, szczygieł, dzwoniec, grubodziób, potrzos. 

2 komentarze:

  1. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do Niemiec chcę jechać przede wszystkim po to, aby znaleźć sobie jakiś fajny samochód i go sprowadzić. Po przeczytaniu porad z https://kioskpolis.pl/koszt-rejestracji-auta-ile-kosztuje-rejestracja-pojazdu-sprowadzonego-z-niemiec/#kotwica1 wiem już dokładnie jak wygląda kwestia z opłatami i czasem rejestracji takiego samochodu.

    OdpowiedzUsuń