Jedną z głównych ptasich bohaterek tegorocznej wiosny jest niewątpliwie czapla złotawa (Bubulcus ibis) - zdecydowanie najrzadsza spośród tych, które odwiedziły Polskę, przedstawicielka podrodziny czapli. Do końca 2013 roku czapla złotawa była stwierdzana w naszym kraju zaledwie 11 razy (począwszy od 1994 roku). Natomiast w ciągu ostatnich dwóch i pół tygodnia odnotowano ten gatunek aż czterokrotnie! "Bubulcusa" miałem na swojej krajowej liście marzeń już od dłuższego czasu, z podekscytowaniem śledziłem więc kolejne informacje o kolejnych pojawach tej malutkiej czapelki. Najpierw 23 marca immaturalnego ptaka odnalazł w Dolinie Baryczy Paweł Kołodziejczyk. W ptasiarski eter informacja trafiła jednak dopiero w nocy (a w zasadzie następnego dnia rano, za pośrednictwem Ptasiej Gorącej Linii). Nazajutrz, na stawy Milickie wyruszyła wprawdzie ekspedycja z Opola (Tomek i Aga Tańczuk, Michał Zawadzki) i niewiele brakowało, a wróciliby z tarczą, bo ptak był widziany jeszcze chwilę po świcie, ale najwyraźniej do południa "ulotnił się" z kompleksu. Przez kolejne dwa tygodnie emocje nieco opadły... aż do niedzieli 6 kwietnia. Pakowałem się akurat na Zbiornik Turawski w ramach "rutynowej" kontroli, kiedy Jurek Stasiak poinformował mnie, że nad ranem sfotografował odlatujące ze zbiornika stado czapli białych, z jedną "małą, białą czaplą". Szybka analiza dokumentacyjnych zdjęć potwierdziła przypuszczenia - to była czapla złotawa! Przez kilka godzin zbiornik przeczesywany był przez kilka osób, od Szczedrzyka po ujście Libawy, ale nikt nie natrafił na ślad czapelki. Skontrolowany został nawet pobliski kompleks stawowy, z nadzieją, że ptak przeniósł się tam na żerowisko. Nic z tych rzeczy - kolejna okazja przeszła dosłownie koło nosa, co bolało dodatkowo... Na szczęście na dalszą nie trzeba było długo czekać. Wieczorem 8 IV dorosłą czaplę złotawą odkrył na stawach w Spytkowicach koło Zatora Bogusław Czerwiński! Tym razem, wraz z Tomkiem Tańczukiem postanowiliśmy zaczekać, aż ktoś potwierdzi ptaka w dniu kolejnym. Rano 9 IV PGL i PPP potwierdziły dalszą obecność czapelki na "Zatorze", jednocześnie dokładając "newsa" o kolejnym pojawie dorosłego osobnika w Wiejkowie na Pomorzu Zachodnim (M. Barcz i inni)!. Po cichu liczyliśmy na to, że prognozowane załamanie pogody zatrzyma spytkowicką czaplę na dłużej i nie myliliśmy się - kiedy dziś nadszedł kolejny PGL o treści "ptak nadal obecny", Tomek podjeżdżał już pod moją kamienicę;). W obliczu brutalnie przedstawionych faktów, nie pozostało mi nic innego jak spakować kalosze i przeciwdeszczową pałatkę i po dwumiesięcznej przerwie ruszyć na "tłicz".
Dojazd minął nam w niekończących się strugach deszczu - z cukru co prawda nie jesteśmy, ale niestety nie zanosiło się na przyjemny rekonesans stawów. Parkujemy nieopodal stawu, na którym ptak widziany był nad ranem w towarzystwie czapli białych. Na miejscu są już oczywiście pierwsze auta i pierwsi "tłiczerzy". Nadchodzi chwila prawdy... Korzystnie dla nas, prawdy oczekiwanej - dowiadujemy się, że ptak siedzi na spuszczonym stawie 300 metrów dalej! Czym prędzej przemieszczamy się we wskazane miejsce i docieramy do celu akurat w momencie, kiedy czaple płoszą się i odlatują - na szczęście bubulcus jest wśród nich! Mieliśmy farta! Dwadzieścia sekund poślizgu i teraz nie byłoby nam do śmiechu. Tymczasem przybywają kolejni obserwatorzy. Wspólnymi siłami kontrolujemy jeszcze inne spuszczone stawy i co prawda znajdujemy raz jeszcze czapelkę, ale znów jest to kilkusekundowa obserwacja odlatującego w nieznane ptaka... Wygląda na to, że na nic lepszego nie można dziś liczyć - jak dobrze, że napatrzyłem się na ten gatunek w Maroku (zwłaszcza na wybrzeżu Atlantyku czaple złotawe są naprawdę wszędobylskie!) i jakoś to przeboleję;). Z Tomkiem krążymy jeszcze po stawach przez kolejną godzinę chcąc jakoś zatuszować ten niedosyt innymi przyjemnymi widokami - obserwujemy m.in. podróżniczka, 3 rycyki, sporo batalionów, kwokacze i pierwsze tegoroczne łęczaki. Nad nami co chwila przetaczają się jednak kolejne ulewne szkwały - momentami widzimy tylko ścianę spadającej z nieba wody, która mocno psuje widoczność i nasze samopoczucia. Pakujemy się już do auta, kiedy dzwoni do nas Darek Szlama i informuje nas, że widzi czapelkę na jednym ze spuszczonych stawów, które będziemy mijać opuszczając kompleks! I rzeczywiście - po paru minutach naszym oczom ukazuje się stadko czapli białych, a pośród nich odpoczywa cel naszej dzisiejszej wyprawy. Powiadamiamy innych obserwatorów i przez kolejne kilka minut wszyscy mogą nacieszyć oczy. Teraz świetnie widoczne są pomarańczowo-złotawe akcenty na ciemieniu, płaszczu i piersi. Ptaki w końcu podrywają się w górę i odlatują, najwyraźniej na dalszy spuszczony staw, których w okolicy nie brakuje. Dopóki pogoda się nie poprawi, wygląda na to, że ptak posiedzi na Zatorszczyźnie. Czy to dopiero początek tegorocznego "nalotu" czapli złotawej na Polskę? Bardzo prawdopodobne, jeśli wziąć pod uwagę, że dotychczasowe stwierdzenia tego gatunku w naszym kraju dotyczyły głównie okresu od drugiej dekady kwietnia do końca maja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz