Działo się w Polsce przez ostatnie dni! Dla awifauny, znalazców rzadkości i dziesiątek tłiczerów, najświeższe wydarzenia miały wydźwięk jak najbardziej radosny. Osobiście nie mogłem jednak podzielić powszechnego entuzjazmu, bowiem wypunktowany zostałem bezpardonowo w paśmie spektakularnych porażek. Ale niestety - kto nie ryzykuje i małej jest wiary, szampana nie pije.
U schyłku minionego tygodnia wyglądało to tak...
U schyłku minionego tygodnia wyglądało to tak...
* * *
W poniedziałek 4 kwietnia miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć puste trzcinowisko na jednym ze spytkowickich stawów, na którym od soboty śpiewała trzecia dla kraju tamaryszka. Chwilę potem na Kujawach "wyskoczył" piąty dla Polski świstun amerykański - gatunek z rzędu tych traumatycznych - bo ciężko mówić o nim inaczej po dwóch nieudanych podejściach. Moja ekipa ruszyła na niego w ostatni czwartek - ja odmówiłem: świstun na pewno odleci w nocy - przekonywałem siebie i innych. Jak nietrudno się domyślić, nie odleciał - co więcej, do obejrzenia był jeszcze tylko tego dnia... Ciąg dalszy sensacji nastąpił w sobotę - w "Dolinie Karpia" Mateusz Łodziński znalazł trzynastą dla Polski jaskółkę rudawą! Koledzy znów wyciągają na "tłicz", a ja znów pozostaję sceptyczny - takie jaskółki to zwykle "historie jednodniowe". W konsekwencji tej dedukcji, nie przystępuję do wyjazdu... i strzelam kolejnego samobója - nazajutrz okazuje się, że ptak przenocował w trzcinach... Nie dość, że pozbawiłem się rzadkości, to jeszcze możliwości dotarcia na miejsce w niedzielę - po kilkunastu telefonach miałem wrażenie, że każdy był/jest już na miejscu stwierdzenia. Tymczasowo nie byłem zmotoryzowany (podziękowania dla kuny domowej z mojego osiedla), a organizacja wycieczki komunikacją zbiorową okazuje się zbyt skomplikowanym wyzwaniem. Wszystko wskazuje na to, że wstydliwy wynik 0-3 nie ulegnie już zmianie - to chyba niemożliwe, żeby jaskółka pozostała w tym samym miejscu jeszcze kolejny dzień?
* * *
A jednak! PGL z potwierdzeniem nadchodzi w południe, a dzięki szczęśliwemu splotowi wydarzeń dostaję szansę na rehabilitację. Na stawie w Brzeźnicy melduję się późnym popołudniem. Z początku ogarnia mnie czarna rozpacz. Ogromne stado jaskółek krąży wysoko na niebie - w panujących warunkach oświetleniowych wszystkie wydają się być jednakowo ciemnymi, małymi punkcikami. Po tym, co przeżywałem poprzedniego dnia, nie stać mnie już jednak na załamywanie rąk ;). Nie mija minuta i mam ją! Ale dopiero po niemalże godzinie, wspólnie ze śląską ekipą (Michał Janosz i spółka - wielkie dzięki za wspólny tłicz!) doczekamy się polowania "rudawej" nad taflą wody, podczas którego dopiero w pełni docenić można jej nietuzinkową urodę. :) Wracając do domu stale zachodzimy w głowę nad niesamowitością pobytu ptaka w tym samym miejscu przez co najmniej trzy dni...
Jaskółka rudawa zapisuje się na mojej krajowej liście gatunkowej pod numerem 332 - jest tym samym pierwszym gatunkiem, który udaje mi się zaliczyć w Polsce w roku 2016. I oby nie ostatnim - wnioski z pouczającej kwietniowej lekcji wyciągnąłem - w skrócie: więcej wiary! ;)
Miejsce akcji - jeden ze stawów w Brzeźnicy
"Żelazny ptak" - Jak-40 - dzięki któremu nie sposób nie trafić we właściwe miejsce :)
Jaskółka rudawa (Cecropis daurica)
Jaskółka rudawa (Cecropis daurica)
Jaskółka rudawa (Cecropis daurica)
Jaskółka rudawa (Cecropis daurica)
Jaskółka rudawa (Cecropis daurica)
Farciarze - od prawej: Wojtek Cichy, Wojtek Piecha, Jacek Michalik, Michał Janosz i ja.
Wieczór - dymówki zapadają w trzcinowisko na nocleg. Czy rudawy gość pozostanie z nimi?
Maciek, a czemuż to wciskasz jaskółkę pomiędzy numer 321 i dawny 322 skoro miałeś na liczniku 331? ;)
OdpowiedzUsuń