Informacja o wydrzyku długosternym wykrytym 4 września w Reńskiej Wsi na Opolszczyźnie zaskoczyła mnie w sytuacji, która nie dała mi cienia szansy na natychmiastową reakcję - ponad trzy tysiące kilometrów od domu. W pamięci miałem jeszcze nie tak dawne, dwa nieudane podejścia na ten gatunek w kraju - oba na Zbiorniku Mietkowskim. Jednak w danej chwili wiadomość nie spowodowała u mnie przyśpieszonego bicia serca. Po pierwsze - nie był to gatunek z rzędu tych, wywołujących dreszcze - wydrzyki długosterne pojawiają się przecież w Polsce rokrocznie (choć rzeczywiście rzadko na śródlądziu). Po drugie - oglądałem właśnie gadożery, orzełki i ścierwniki, co siłą rzeczy nie pozwalało mi markotnieć. Po trzecie - tego lata napatrzyłem się na wydrzyki długosterne do woli na północy Skandynawii. No i co najważniejsze, choć wydawało się to mało prawdopodobne, kto powiedział, że ptak nie posiedzi na Śląsku jeszcze cztery dni do mojego powrotu? Nie pozostawało nic innego jak tymczasowo nie myśleć o tym i liczyć na to, że los okaże się łaskawy.
W poniedziałek, podczas drogi do domu dowiedziałem się, że wydrzyk wciąż jest "przywiązany" do tego samego fragmentu pola, tuż za zabudowaniami w Reńskiej Wsi. Wiadomość z Ptasiej Gorącej Linii zawierała jednak niepokojącą adnotację: "ptak konający"... Mimo wszystko postanowiłem spróbować - to tylko 50 km od Opola, a poza tym wyglądało na to, że ptak potrzebuje opieki lekarskiej i należałoby odłowić go i przetransportować do azylu. Tego dnia, po trudach podróży nie dałbym już rady podnieść do oczu lornetki (a tym bardziej łapać wydrzyka), więc wyprawę na Płaskowyż Głubczycki przełożyłem na kolejny dzień.
Los jednak był przychylny do końca - nie tylko dla mnie, ale i dla wydrzyka. Wczoraj zastałem ptaka w stanie, który można by określić wieloma przymiotnikami, ale na pewno nie o podobnym zabarwieniu co ten, z ostatniego PGL-a. Podczas godzinnej obserwacji wydrzyk intensywnie żerował, zażywał kąpieli w śródpolnych kałużach i przeganiał mewy - był cały czas w ruchu, co zresztą ilustruje jeden z poniższych filmów. Z obserwacji cieszyłem się podwójnie - ptak sprawiał korzystne wrażenie i istnieje spora szansa, że jego śląska przygoda zakończy się jednak happy endem - czyli szczęśliwym powrotem na lęgowiska. No i sprawdziło się powiedzenie, że do trzech razy sztuka - w trzecim roku po sobie, za trzecim podejściem udało mi się zaobserwować, trzeci już dla mnie w Polsce gatunek wydrzyka!
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus) - digiscoping
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus) - digiscoping
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Wydrzyk długosterny (Stercorarius longicaudus)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz