czwartek, 3 października 2013

Wybrzeże "na bogato" - październik 2011 na Pomorzu Gdańskim

Wyprawa nad Zatokę Gdańską, w której brałem udział w październiku 2011 roku wraz z Marianem Domagałą i Pawłem Kołodziejczykiem, miała przed sobą ciężkie zadanie: nawiązać do sukcesu ubiegłorocznej wycieczki, zwieńczonej obserwacją pierwszego, żywego osobnika burzyka szarego w historii Polski. I chociaż nie udało się dokonać równie spektakularnego "wyczesu" (choć było blisko, o czym później...), wyjazd - jak dotąd żaden inny - obfitował w obserwacje rzadkich i bardzo ciekawych gatunków. Wiadomo - burzyk to burzyk, ale trzy "komisy" w pięć dni, też piechotą nie chodzą!
W drogę wyruszyliśmy z Wrocławia, po południu 6 października. Dzięki stosunkowo wczesnej porze wyjazdu, udało się nam go rozpocząć mocnym akcentem. Od 29 września, na położonych w dolinie Samicy, stawach w Objezierzu, przebywał młody szlamiec długodzioby Limnodropus scolopaceus - drugi dla Polski! Choć każdy z nas widział już ten gatunek, podczas jego pierwszej wizyty w naszym kraju, nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności zobaczenia go ponownie - zwłaszcza, że kosztowało nas to tylko 8 kilometrów nadrobionej drogi. Na miejsce docieramy na godzinę przed zachodem słońca, czasu na szukanie ptaka było więc niewiele. Zanosiło się na klapę: błotka było bardzo mało, co przekładało się na liczbę żerujących siewek. Zauważamy m.in. 4 siewnice, stadko 80 biegusów zmiennych oraz kilkanaście kwokaczy i brodźców śniadych. Nie pozostało nam nic innego, jak przejść się groblą najdłuższego ze stawów w poszukiwaniu innych żerowisk "siewkusów". Rzutem na taśmę, na chwilę przed zapadnięciem ciemności, znajdujemy miejsce, w którym żerują kszyki, brodźce śniade, a pomiędzy nimi również szlamiec! Po kilkudziesięciu sekundach, całe stado zostaje spłoszone i odlatuje poza zasięg naszych lunet - mieliśmy więc sporo szczęścia. Szlamiec na początek to na pewno dobry omen dla całej wyprawy! 
W Jastarni, którą obraliśmy za bazę wypadową pierwszej części wyprawy, jesteśmy krótko przed północą.

7 października

Poranne obserwacje rozpoczynamy na miejscowym lotnisku, które w polskiej ornitologii zasłużyło sobie na przydomek "świergotkowe". Miejsce jest wręcz wymarzone na "szponiaka" czy innego "gustawa". Nasza tyraliera płoszy jednak jedynie pospolitsze świergotki łąkowe, których podrywa się łącznie kilkadziesiąt, a także pojedyncze skowronki i paszkoty. Sporo drobnicy kręci się po okolicznych krzaczkach: szczególnie liczne są pokrzywnice i rudziki. W ruch idzie empetrójka i głośnik: odtwarzamy rzadsze świstunki, modraczka i podobną egzotykę. Kilka ptaków zwabionych głosami kontaktowymi podnosi nam ciśnienie, ale na tym koniec... Rozkładamy lunety i wychodzimy na plażę, rozejrzeć się po Zatoce.

Srokosz (Lanius excubitor) na końcu pasa startowego lotniska w Jastarni

Tego poranka morze jest raczej spokojne, co odzwierciedla się w natężeniu przelotu. Poza migrującym stadkiem 26 świstunów i 15 uhlami, nad taflą cisza i spokój. Ale być może właśnie dzięki niskiej fali udaje się zobaczyć bernikle obrożne! Gatunek, który umykał mi w poprzednich latach, teraz otwiera morskie obserwacje! Początkowo, Paweł zauważa jednego ptaka, pływającego w sporej odległości od linii brzegowej. Wkrótce okazuje się, że "berek" jest sześć - trzy dorosłe i trzy młode. Przemieszczamy się kilkaset metrów, dzięki czemu dystans się zmniejsza i widzimy je w lunetach bardzo dobrze.


Pokryty kitliną brzeg Zatoki Gdańskiej pod Jastarnią
Bernikle obrożne (Branta bernicla) - piątka ptaków w jednym kadrze
Bernikle obrożne (Branta bernicla)

Kolejnym punktem programu był... twitch dzierzby rudogłowej! Od 2 października na polach pod Celbowem koło Pucka, przebywał młody osobnik tego gatunku, wykryty przez Grzegorza Neubauera. Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić! Po przybyciu na miejsce okazuje się, że areał zajmowany przez ptaka to wyróżniająca się w krajobrazie kępa zakrzaczeń o powierzchni 10 na 15 metrów! Chwilę zajęło zanim "senator" ukazał się naszym oczom, a jeszcze dłuższą nim byliśmy w stanie te oczy nacieszyć;) Ptaszek pojawiał się na krótką chwilę, po czym dawał nura w uprawę za pokarmem (chwytając głównie prostoskrzydłe) i czmychał w gęstwinę dokonać konsumpcji. Kilkakrotnie polował też w powietrzu na owady latające. Choć niektórzy wypowiadali się o nim, jako o "najbrzydszym ptaku, jakiego mieli okazję stłiczować", w nas nie wzbudzał podobnie skrajnych emocji:)

Dzierzba rudogłowa (Lanius senator)

Zanim wróciliśmy na półwysep, we Władysławowie odbijamy na zachód i zatrzymujemy się w Rozewiu. Niedaleko wyjścia na plażę nr 18, w lesie rosnącym na klifie za Hotelem Faleza, kilka dni temu widziana była świstunka żółtawa. Ptak stwierdzany był kilka dni z rzędu, istniała więc szansa, że gościł tu nadal, za przykładem dzierzby. Być może tak było, ale nam nie udało się go wypatrzeć... 
Wyjeżdżając z Rozewia, z auta zauważamy odpoczywającego czarnowrona. Dobre i to!

 Plaża w Rozewiu
 Plaża w Rozewiu
Na punkcie obserwacyjnym w Rozewiu

Po obiedzie odwiedzamy port w Jastarni. W basenie portowym pływa kilkadziesiąt mew siodłatych i srebrzystych. To jednak nic w porównaniu z kilkoma setkami mew, odpoczywających na końcu falochronu, osłaniającego od wschodu wejście do portu. Wśród nich rodzynkiem była dorosła "romanka".

Okolice falochronu w Jastarni i Marian na posterunku
Mewy na falochronie w Jastarni

Udany dzień kończymy wizytą w Helu. Wieje dużo mocniej niż rano i morze jest wzburzone. Na falochronie portu wojennego żerują biegusy zmienne, zalewane uderzającymi co chwilę falami. Najciekawiej jest jednak za portem rybackim, w rejonie ruin stanowiska ogniowego nr 1 Baterii im. H. Laskowskiego. Na wprost od tego miejsca żeruje stado 36 edredonów. Przelot nad morzem zaznaczony jest jednak słabo: udaje się wypatrzeć pojedynczą rybitwę czubatą i kilka markaczek.
Tej nocy, na polskim wybrzeżu miała być widoczna zorza polarna. Choć zorzy nie widzieliśmy z powodu zachmurzenia, faktem jest, że niebo tego wieczoru wyglądało ciekawie...

Nasze stanowisko obserwacyjne w Helu, między portem rybackim, a cyplem
Edredony (Somateria mollissima)




8 października

Tego dnia, obserwacje zaczynamy co prawda na lotnisku w Jastarni (ze skutkiem podobnym jak wczoraj), ale generalnie orientujemy się na przelot nad morzem. Punkty obserwacyjne - Jastarnia i Hel.


     Deptanie za świergotkami na lotnisku w Jastarni
Jastarnia - plaża od strony otwartego morza
Jastarnia - plaża od strony otwartego morza

Chociaż wiał silny zachodni wiatr nie udało się wypatrzeć żadnych rarytów. Z ciekawszych notujemy 4 ogorzałki, 53 edredony, 3 markaczki, 3 perkozy rogate, 2 siewnice, brodźca śniadego, 20 mew małych, 2 rybitwy czubate i nurzyka. W obu portach udało się też wypatrzeć świergotki nadmorskie.
Żeby nie było - dostaliśmy tego dnia "historyczną szansę". O tym, w jakim stylu ją zmarnowaliśmy, ciężko pisać, bo łzy się do oczu cisną.
Będąc na Helu poświęciliśmy trochę czasu na przeczesywanie nadmorskich wydm. Idąc tyralierą wypłaszaliśmy sporo ptasiej drobnicy, m.in. lerkę i czeczotkę oraz kilkanaście świergotków łąkowych, z których większość przy starcie odzywała się charakterystycznym "issst" i wzbijała wysoko w górę. Ale w pewnym momencie, tuż przed nami poderwał się świergotek, który nie wydając dźwięku, przeleciał niskim lotem kilkadziesiąt metrów i zapadł w trawy tuż pod małym, samotnym krzaczkiem. W naszych głowach zapalają się kontrolki alarmowe. Podchodzimy bardzo powoli, aż przystajemy 3 metry od tego miejsca - ptaka ani widu, ani słychu - zapadł się pod ziemię. Czekamy kilka minut i w końcu nachodzą nas wątpliwości, czy nie przeoczyliśmy momentu, kiedy odleciał. I oczywiście kiedy osłabiamy naszą czujność on podrywa się do lotu - bez głosu, pokazując wyraźne szerokie, białe pasy na grzbiecie oraz po dwa białe pasy pokrywowe na wierzchu każdego ze skrzydeł (wszystkim rzuciło się to w oczy), odlatuje kilkadziesiąt metrów i przysiada na drzewie (!) na skraju sosnowego lasu. Niestety, autofokusy naszych lustrzanek nawet w połowie nie były tak szybkie jak tajemniczy świergotek - już po dalszych 2 sekundach ptak zrywa się ponownie i umyka w głąb lasu. Jeśli to nie był trzeci dla Polski "gustaw", czyli świergotek tundrowy Anthus gustavi, to cóż innego? Niestety, bez zdjęcia można było zapomnieć o wysyłaniu zgłoszenia. Tego wieczoru humory niespecjalnie nam dopisywały. Zapewne nie tylko ja z naszej trójki, do dnia dzisiejszego zachowałem w pamięci wyraźny obraz odlatującego świergotka z diagnostycznym rysunkiem wierzchu skrzydeł i grzbietu...
Silny wiatr zamiast nawiać ciekawych ptaków, przygnał nad plażę deszczowe chmury, w związku z czym do auta wracamy w strugach deszczu...

Falochron portu marynarki wojennej w Helu
Mewy na plaży między portem Marynarki Wojennej i portem rybackim
Mewa siodłata (Larus marinus)
Żerujące na falochronie biegusy zmienne (Calidris alpina) co chwilę zalewane były przez fale
Świergotek nadmorski (Anthus petrosus) w helskim porcie
Hel - plaża w rejonie ruin stanowiska ogniowego nr 1 Baterii im. H. Laskowskiego
Hel - "świergotkowe chaszcze" w pobliżu cypla
Pogoda zmienną jest...
... i ostatecznie przegonił nas deszcz.

9 października

Skoro świt opuszczamy kwaterę i uderza w nas silny północny, momentami północno-wschodni wiatr - to są warunki na jakie czekamy! Postanawiamy trochę zmienić taktykę i tym razem wyruszamy do Władysławowa, gdzie - dość nietradycyjnie (zwykle prowadziliśmy obserwacje z falochronu) - zakładamy punkt obserwacyjny na plaży, na wschód od portu rybackiego. Na wstępie przeglądamy mewy  i kormorany odpoczywające na plaży - jest wśród nich dorosła mewa żółtonoga Larus fuscus.

Władysławowo - miejsce porannych obserwacji
Mewa żółtonoga (Larus fuscus) wśród odpoczywających na plaży mew
Mewy i Jolly Roger we władysławowskim porcie

Nad morzem ptaki ciągną, aż ciężko nadążyć z notowaniem - przewaga kaczek wszelakiej maści. Wyraźnie zaznaczony jest przelot mew małych, które przeglądamy intensywnie w poszukiwaniu mew trójpalczastych. W pewnym momencie Paweł zauważa podejrzaną mewę sunącą ze wschodu na zachód - zwraca uwagę elegancki lot ze spokojnymi uderzeniami skrzydeł. W odróżnieniu od mew małych, ta leciała na znacznej wysokości, jakby patrolując powierzchnię wody, kilkakrotnie "koziołkując" nad jej powierzchnię. Ptak, który początkowo jest dość daleko od plaży wyraźnie się do nas zbliża i po chwili widzimy już trójbarwny schemat ubarwienia na płaszczu. Po dwóch minutach, po których dystans obserwacji wyraźnie się zmniejszał jesteśmy już pewni, że to młoda MEWA OBROŻNA Xerna sabini!!! Ptak jest zauważalnie większy od towarzyszących mu mew małych. Czarne, zewnętrzne pierwszorzędówki mocno kontrastują z białymi trójkątami obejmującymi wewnętrzne L1 oraz L2 wraz z ich zewnętrznymi, dużymi i średnimi pokrywami. Płaszcz i głowa są z wierzchu jednolicie szarobrązowe i mocno kontrastują z białym spodem. Sabinka jak malowana, ale o zdjęciu można pomarzyć - każdy, kto kiedykolwiek obserwował ptaki nad morzem przy silnym wietrze, wie o czym mówię i jakie są wtedy szanse na strzał z ręki z "czterysetki" z odległości 400 metrów - nie mówiąc o digiscopingu. Pomijam tu ogromne ryzyko utraty ptaka po "wypuszczeniu" go z lunety. Co ciekawe mogliśmy mieć piękne zdjęcia stojąc na falochronie, bo "sabinka" wylądowała na dłuższą chwilę na powierzchni morza, 50 metrów za nim! Ale widocznie nie można było mieć wszystkiego i limit szczęścia już wyczerpaliśmy. Przenosimy się na plażę główną, skąd z Marianem jeszcze przez parę sekund widzimy ptaka w kotłującej się nad falami grupie mew. I to by było na tyle! 
Po kilku godzinach stania na zimnym, przenikliwym wietrze, kiedy opada euforia, a balsam pomorski rozgrzewa nas już tylko na kilkadziesiąt sekund, dociera do nas, że nadszedł czas na kontrolę portu. Nie był to zły pomysł, bo nie dość, że przywróciliśmy krążenie w zamarzniętych kończynach, mogliśmy do woli nacieszyć oczy niezwykle fotogenicznymi świergotkami nadmorskimi. Na okolicznych wydmach obserwujemy też 3 śnieguły. 
Bilans seawatchingu we "Władku" to poza "sabinką" 118 ogorzałek, 8 edredonów, 35 lodówek, 20 markaczek, 102 uhle, 2 szlachary, nur czarnoszyi, perkoz rdzawoszyi, perkoz rogaty, drzemlik, rybitwa czubata i alka.



Port rybacki Władysławowo
 Świergotek nadmorski (Anthus petrosus)
 Świergotek nadmorski (Anthus petrosus)
Świergotek nadmorski (Anthus petrosus)
W końcu zmęczenie dało znać o sobie ;)
Uhle (Melanitta fusca)

Po południu odwiedzamy jeszcze "rudogłową piękność" pod Celbowem - tym razem spotkanie to zaowocowało dużo bardziej satysfakcjonującą obserwacją, a co za tym idzie - zdjęciami.

 Dzierzba rudogłowa (Lanius senator)
 Wypluwka z dzioba, dzierzbie lżej;)
Dzierzba rudogłowa (Lanius senator)

Postanawiamy również skontrolować, zastawione turbinami wiatrowymi, pola po przeciwległej stronie drogi Puck - Władysławowo. Znajdujemy nawet kilka stadek wróblaków i szpaki w sporej ilości, ale niestety wśród nich nie ma żadnych niespodzianek. Przed dotarciem na pola zatrzymujemy się jeszcze nad zatoką Pucką, gdzie na trawniku przy punkcie widokowym pasą się zupełnie niepłochliwe gęsi białoczelne.

 Gęś białoczelna (Anser albifrons)
Gęś białoczelna (Anser albifrons)
 Widok na Puck
Widok na Puck
Widok na Żelistrzewo
Farma wiatrowa pod Gnieżdżewem

 Czajki (Vanellus vanellus) przelatujące pod jedną z turbin, stojącą w dość niefortunnym miejscu...
 Dobry punkt obserwacyjny to podstawa!




10 października


Po szybkim śniadaniu opuszczamy Półwysep Helski i udajemy się w kierunku Gdańska - kolejne dwa dni zaplanowaliśmy bowiem na Wyspie Sobieszewskiej! Po drodze zatrzymujemy się na dłuższą chwilę w Rewie. Najpierw kontrolujemy Szpyrk, czyli Cypel Rewski, gdzie dają się świetnie poobserwować dwie bernikle obrożne - zwłaszcza jeden z ptaków sam pcha się w obiektyw. Pośród odpoczywających mew żerują siewki, w tym kulik wielki, 5 siewnic i 14 biegusów zmiennych. Fundujemy sobie też 5 kilometrowy spacer po wydmach między Rewą i Mechelinkami. Poderwaliśmy z kilkadziesiąt świergotków, jednak w olbrzymiej większości łąkowych. Z drugiej strony trudno wymagać, żeby na każdej wydmie wybrzeża witał nas gustavi!

Rewa - krzyż poświęcony ofiarom morza

Cypel Rewski
Kormorany (Phalacrocorax carbo) na końcu cypla
Bernikla obrożna (Branta bernicla)
 Bernikla obrożna (Branta bernicla)
 Bernikla obrożna (Branta bernicla)
 Bernikla obrożna (Branta bernicla)
Bernikla obrożna (Branta bernicla)
Pamiątkowe zdjęcie z berniklą ;)
Torpedownia w Gdyni-Babich Dołach widziana z Mechelinek

Udaje nam się przejechać przez Trójmiasto przed godzinami szczytu i o 14-tej jesteśmy w Ptasim Raju. Ciężkie chmury nie zwiastują jednak niczego dobrego - rozglądamy się po Wiśle odnotowując parę ogorzałek i lodówkę i czym prędzej ruszamy na koniec falochronu, licząc że uda nam się popatrzeć w morze zanim lunie deszcz. Nie udało się. Chwilę po naszym dotarciu do celu nie widać już za wiele przez ścianę wody - co prawda stwierdzamy trzy świergotki nadmorskie i stadko biegusów zmiennych, ale na tym kończymy obserwacje i dość rozgoryczeni, zarządzamy strategiczny odwrót. Najbardziej rozgoryczony z nas wszystkich był Marian, robiący sobie nadzieję na biegusa morskiego, którego przez ostatnie lata szukał bezskutecznie po portach i falochronach, w najlepszych miejscach na ten gatunek na polskim wybrzeżu - jakoś nie brał na poważnie naszych pocieszających tekstów, w stylu: "Jutro też jest dzień" (z drugiej strony, biorąc pod uwagę, że mieliśmy odwiedzić tylko Ujście Wisły, trudno się było dziwić). Wkrótce osiągam podobny do "Marianowego" poziom frustracji, kiedy podczas drogi powrotnej w mokrym obuwiu po śliskich kamieniach, dwukrotnie "wywijam orła" - za drugim razem cudem udaje mi się nie utopić lustrzanki i nie rozbić lunety - czego nie można powiedzieć o kolanie (ostatni kilometr kuśtykałem półtruchtem, co musiało wyglądać dość komicznie). Nawet gdyby tego dnia pogoda poprawiłaby się na tyle, że dałoby się popatrzeć w morze mogliśmy o tym zapomnieć - po wizycie w Ptasim Raju nie mieliśmy już suchych ubrań - przemokły wszystkie warstwy + czapki i buty. Tragizmu sytuacyjnego dopełnił fakt, że jedyny domek, jaki udało się nam wynająć w Sobieszewie, nie był ogrzewany od ostatniej zimy... Chwilę potrwało, zanim mogliśmy zamienić kwaterę w suszarnię - w tym czasie kurcząc się z zimna przy obiadokolacji musieliśmy wyglądać jak bohaterowie książki McLeana Stacja arktyczna "Zebra".
.
 Droga na falochron w Ptasim Raju
 Droga na falochron w Ptasim Raju
 Widok na Port Północny
Falochron w Ptasim Raju
Biegusy zmienne (Calidris alpina)
Biegusy zmienne (Calidris alpina)

11 października

Na całe szczęście los się do nas uśmiechnął - nasz ostatni dzień nad morzem zapowiadał się słonecznie. Krótko przed 7-mą jesteśmy już na ścieżce biegnącej wzdłuż zachodniego brzegu Wisły, aż do jej ujścia. Na wysokości wyjścia nr 2 rozdzielamy się - Paweł decyduje się skontrolować plażę w tym miejscu, natomiast Marian i ja kontynuujemy marsz betonowym nabrzeżem rzeki. Jedynym powodem dla którego 40-minutowego spacerku nie dało się uznać za lekki, łatwy i przyjemny, były tony ubrań jakie mieliśmy na sobie - w końcu ubraliśmy się na seawatching, a nie trekking! Kiedy docieramy do ujścia, jesteśmy zziajani i mokrzy jak po wczorajszej wizycie w Ptasim Raju. Jedyne co nas w tej chwili pocieszało, to że przez kilka kolejnych godzin nie musimy się nigdzie ruszać. Jednak po niecałej minucie dzwoni Paweł, z jakże krótką i treściwą informacją: "BIEGUS MORSKI! Ptak nerwowy, w grupie kilkudziesięciu alpinek żerującej na plaży. Śpieszcie się!!!" W pierwszej chwili nie wiemy czy śmiać się, czy płakać, ale szybko załadowujemy sprzęt na plecy i jak w amoku biegniemy w stronę wyjścia nr 2. Gwoli ścisłości - z ujścia to ponad kilometr po piachu, ponadto w pełnym wyposażeniu bojowym - nie zważamy nawet na zalewające nas fale (wyglądało to mniej więcej jak trening Navy Seals). W końcu zauważamy Pawła patrzącego przez lunetę skierowaną w naszym kierunku, a po chwili stado biegusów żerujące pomiędzy nami, a Pawłem. Wciąż biegnąc (na finiszu właściwym określeniem byłoby już "truchtając i powłócząc nogami") zastanawiamy się gdzie się rozstawić żeby nie spłoszyć "maritimki". Po chwili nie musimy już o tym myśleć, bo niewiele brakowało, a zostałaby z niej mokra plama;) Ptak poderwał się niemalże spod moich nóg odzywając się przy tym charakterystycznym, ostrym "kłi-it". Na szczęście nie odleciał daleko i dołączył na powrót do grupy siewek, składającej się z 30 biegusów zmiennych, 3 sieweczek obrożnych i piaskowca. Żeby zrobić mu dobre zdjęcie trzeba się było zdrowo nagimnastykować (i nie mówię tu o problemach z oddychaniem podczas zwalniania migawki, choć po plażowym joggingu stanowiło to sporą niedogodność).

Wypatrzeć biegusa morskiego (Calidris maritima) w większym stadzie biegusów nie jest trudno...
... ale tak go wyciągnąć "na stronę" łatwo nie było! Biegus morski (Calidris maritima) w pełnej krasie.
Chyba nietrudna zagadka - kto widzi "maritimkę"?
A teraz powrót do ujścia...

Po satysfakcjonującej obserwacji nadszedł wreszcie czas na seawatching - wieje silny wschodni wiatr i zapowiada się dobry przelot. Ustawiamy się na wysokości Mewiej Łachy - na powitanie: 23 foki szare. Ptaki lecą aż miło! Najwięcej emocji dostarczyły nam obserwacje wydrzyków - łącznie stwierdzamy ich 14, z tego 5 tęposternych, 1 ostrosternego i 8 nieoznaczonych! Z innych ciekawych ptaków, obserwujemy silny przelot uhli i ogorzałek, a także 50 świstunów, 60 cyraneczek, edredona, 5 lodówek, 3 perkozy rogate, siewkę złotą i 40 siewnic. Na tym jednak nie koniec!

Wydrzykowe impresje - tu akurat "tęposter" (Stercorarius pomarinus)

Migrujące stado świstunów (Anas penelope)...
... oraz siewnice (Pluvialis squatarola) i siewka złota (Pluvialis apricaria)

 Trudno się uśmiechać spod kilku czap i kapturów;)
Foka szara (Halichoerus grypus) zawsze umila obserwacje w UW!

Już wyjeżdżając z Wyspy Sobieszewskiej, zatrzymujemy się na pół godziny przy Stacji Ornitologicznej PAN, w pobliżu której dzień wcześniej widziana była świstunka żółtawa! Kontrolujemy rozległe zadrzewienia wokół stacji, co jakiś czas używając stymulacji głosowej. Stajemy w pewnych odstępach od siebie żeby zlustrować jak największy teren. Po około 25 minutach, kiedy szykujemy się już do powrotu do auta, Marian informuje nas, że od paru minut (!) obserwuje jakąś świstunkę... Lepiej późno niż wcale :) Co więcej okazuje się, że jest to "inornatus"! Ptaka widzimy jeszcze przez 15-20 sekund, po czym czmycha w gęstwinę drzew. Był to już ostatni ptasi akcent całego wyjazdu, a jednocześnie nowy gatunek dla nas wszystkich! Finis coronat opus!

Świstunka żółtawa (Phylloscopus inornatus)

Lista ptaków wyprawy (113 gatunków) - wg kolejności obserwacji: błotniak stawowy, gołąb miejski, czajka, szpak, grzywacz, myszołów, pustułka, kruk, gawron, kawka, sierpówka, skowronek, sójka, krzyżówka, śmieszka, sroka, makolągwa, czapla biała, świergotek łąkowy, kormoran, gęgawa, potrzos, pliszka siwa, czapla siwa, batalion, biegus zmienny, siewnica, wrona siwa, cyraneczka, mewa białogłowa, perkozek, brodziec śniady, sieweczka obrożna, dzięcioł duży, modraszka, kwokacz, kszyk, potrzeszcz, gęś zbożowa, gęś białoczelna, żuraw, trznadel, perkoz dwuczuby, mewa siwa, szlamiec długodzioby, rożeniec, śpiewak, mewa siodłata, bernikla obrożna, łabędź niemy, świstun, rudzik, pokrzywnica, paszkot, srokosz, jer, dzierzba rudogłowa, siewka złota, mewa srebrzysta, bogatka, sikora uboga, uhla, markaczka, mewa mała, edredon, czarnowron, mewa romańska, bielik, brodziec piskliwy, kulczyk, mysikrólik, czarnogłówka, rybitwa czubata, kos, czeczotka, perkoz rogaty, ogorzałka, czyż, pełzacz leśny, czubatka, sosnówka, świergotek nadmorski, dzwoniec, lerka, pierwiosnek, białorzytka, nurzyk, lodówka, mewa żółtonoga, mewa obrożna, nur czarnoszyi, śnieguła, alka, szlachar, czernica, perkoz rdzawoszyi, szczygieł, kwiczoł, głowienka, gągoł, kulik wielki, krakwa, krogulec, dzięcioł czarny, dzięcioł zielony, piaskowiec, biegus morski, wydrzyk tęposterny, wydrzyk ostrosterny, dymówka, kowalik, świstunka żółtawa

2 komentarze:

  1. Ciekawy wpis:) przyjemnie się i fajne zdjęcia. Interesujące obserwacje.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń